czwartek, 16 lipca 2015

-6- Witaj diablico.


   Nagle do sali weszła brunetka. Spojrzała na Denerys, po czym przeniosła wzrok na chłopaka. Miała do niego żal, jednak było widać, że zależy jej na nim, jednak nie umiała tego okazać.

   - Siostra Cię wzywa, ma z tobą coś do obgadania. - Chłopak wstał, a szatynka znowu spojrzała w sufit.- Proszę Cię, nie zawal tego, Crystal chce tylko dla Ciebie jak najlepiej.

   - Może kiedyś to pojmę- odpowiedział chłopak stojąc w drzwiach obok brunetki, spojrzała lekko na leżącą i wyszła za blondynem zamykając drzwi.

   Denerys została sama. Musiała wszystko przemyśleć, jednak nie chciała sobie zaprzątać głowy oczywistymi faktami. Nie wiedziała kim jest, nie znała swoich rodziców, nie wiedziała co ma robić. Po chwili w pokoju zrobiło się ciemno, jedyne światło dawał mały promyk ognia palący się przy drzwiach. 

   Dziewczyna podniosła się i usiadła, z zaciekawieniem spojrzała na podłogę. Płomyk zdawał się rosnąć, a ogień przybliżać do niej. Nagle cała sala płonęła, a ona pochłaniała całą energię. Z jej rąk wydostawały się płomienie. Machnęła ręką, a nagle płomienie zaczęły gasnąć, machnęła drugi raz, a one rozrosły się większe.

   Zdumiona tym co potrafi zaczęła bacznie obserwować płomień. Po chwili zaczęła się nim bawić. Zastanawiające było to, że płomień nie trawił pokoju, tak jakby pomieszczenie było na to odporne. A może to ona umiała go kontrolować, o czym nie wiedziała wcześniej. Jej włosy znowu przybrały ognistą barwę, a oczy poczarniały od widoku jasności dawanej przez płomienie.

   Dziewczyna po chwili wstała, aby dobrze przyjrzeć się całemu zajściu. Nie działała jak wtedy w magazynie, szybko paląc wszystko i wszystkich. Teraz powoli kontrolowała płomienie, stając po środku nich i płonąc. Płonąc od środka, tak jakby każda jej część pragnęła tego ciepła. Była pewna, że "ta strona" jest o wiele kojąca, pomagająca zrozumieć sama siebie. Nie wiedziała jakie daje to konsekwencje.

   Kiedy zacznie wykorzystywać swoje zdolności, to oni zaczną wykorzystywać ją. Nie chciała być tylko bronią, zabawką, chciała być kimś więcej. Czuła ukojenie, gdy płomienie wspinały się po jej rękach, do szyi. Jej umysł był spokojny, a ona zadowolona. Chodź raz czuła się wolna. Nie podlegająca nikomu, nie musząca się tłumaczyć. Mogła więcej niż zwykły człowiek. Ale czy tego chciała? Jej serce pragnęło być osobą, którą już nie mogła być. Lecz jej rozum przegłuszał serce, krzycząc, że właśnie tego zawsze chciała, że chciała wygranej.

   Jednak nie trwało to długo. Nagle cały płomień zgasł, a za nią pojawiła się tajemnicza postać. Denerys stanęła nieruchomo, trzymając ręce przy sobie, postać przybliżyła się do niej i po chwili przemówiła:

   - Witaj diablico.







poniedziałek, 6 lipca 2015

-5- Łzy samotności.



   - Mamy przechlapane.- Powiedział chłopak odwracając się do brunetki.
   - Poinformuję Crystal.- Dziewczyna wyciągnęła krótkofalówkę i opowiedziała wszystko co się stało.

   Nagle drzwi do sali otworzyły się szybkim rucham, a do środka wpadła zdenerwowana kobieta ciągnąc za sobą ciemnego Anioła, który przyprowadził tu Denerys.

   - Rodrick.- Dziewczyna nie miała siły wstać, lecz miała jeszcze siłę podnieść na niego wzrok.

   Cała ta sytuacja była bardzo dziwna i przytłaczająca dla każdej żywej istoty będącej w pomieszczeniu. Afera wisi w powietrzu, jednak wszyscy milczą, tak jakby czekali na wyjaśnienia.

   - Nie sądziłem, że przejęła umiejętności swojej matki. Na razie ujawniła umiejętności ojca.- Anioł kucną przy dziewczynie, chciał zobaczyć czy wszystko z nią dobrze.

   Sam ją tu zaprowadził, na wezwanie Crystal, która chciała mieć kartę przetargową na wojnie. Sądziła, że mając dziewczynę ma szanse przemówić do stron konfliktu. Chciała tylko końca wojny, i właśnie nadszedł dzień w którym jest jego delikatna szansa.

    - Czemu ona jest pobita?- Rodrick zaczął sprawdzać ręce dziewczyny na których było pełno siniaków.

   Denerys była wykończona całym zdarzeniem. Czuła, że ukazanie trzeciej "strony" była złym pomysłem przez którą traci całą energię. Ale Anielica powiedziała, żeby pokazała, że nie ma w sobie tylko demona, jest również ta dobra strona. Po chwili obraz przed oczami dziewczyny zrobił się czarny, a ona upadła na podłogę mdlejąc.

   - Cholera, Tristan!- Krzyknęła rozzłoszczona blondynka podchodząc do brata.

   - Mówiłam mu aby przestał. Jeśli jej się coś stanie to będzie twoja wina.- Brunetka próbowała rozdzielić kłócące rodzeństwo zrzucając całą winę na chłopaka. W sumie miła rację, bo przecież była to jego wina.

   - Spokojnie nic jej nie będzie.- Oznajmił Rodrick biorąc Denerys na ręce, po czym wyszedł z sali. Reszta zrobiła to samo.

    ***

   -Obudziła się.
   - To teraz jej pilnuj. I spróbuj jej coś zrobić, a wylądujesz gorzej niż ona.- Zagroziła brunetka wpychając chłopaka do pokoju w którym odpoczywała Denerys.

   Dziewczyna leżała na plecach wpatrując się w sufit będąc już w lepszym stanie, chodź płynęły jej po twarzy łzy, łzy samotności, głębokiej i cierpiącej, zatracającej się w nicości . Wyglądała normalnie, poniekąd, jej Anielski wygląd szybko zmienił się na normalny. Mieli ją wyszkolić i wystawić przeciwko Aniołom i Demonom, to przynajmniej udało jej się podsłuchać. Lecz jej stan nie pozwalał jej za wiele. Czas leczy rany, mówią. Mają racje w sensie dosłownym i przenośnym.

   - Przepraszam...- Powiedział chłopak przyglądając się dziewczynie uważnie, jednak ona postanowiła mu przerwać.

   - Nie musisz przepraszać, to nie twoja wina. To wszystko moja... to wszystko co się stało to moja wina.- Dziewczyna nie wytrzymała i popłynęły jej łzy.

   - To nie twoja wina, że Cię pobiłem. To był impuls.- Chłopak podszedł do niej i usiadł obok.

   - Nie mam prawa istnieć, nie mam prawa, a żyję. Gdybyś mnie zabił to byś wyświadczył mi przysługę.

   - Nie mów tak, może to prawda, że nie powinnaś istnieć, ale jesteś na świecie. Pewnie jest do tego jakiś ważny powód.

-  Możliwe, że masz racje. Sama już nie wiem. To trochę trudne gdy dowiadujesz się, że masz matkę Anioła i ojca Demona.- Dziewczyna spojrzała na drzwi. Doszła do wniosku, że jej całe życie było jednym wielkim kłamstwem.