Nagle do sali weszła brunetka. Spojrzała na Denerys, po czym przeniosła wzrok na chłopaka. Miała do niego żal, jednak było widać, że zależy jej na nim, jednak nie umiała tego okazać.
- Siostra Cię wzywa, ma z tobą coś do obgadania. - Chłopak wstał, a szatynka znowu spojrzała w sufit.- Proszę Cię, nie zawal tego, Crystal chce tylko dla Ciebie jak najlepiej.
- Może kiedyś to pojmę- odpowiedział chłopak stojąc w drzwiach obok brunetki, spojrzała lekko na leżącą i wyszła za blondynem zamykając drzwi.
Denerys została sama. Musiała wszystko przemyśleć, jednak nie chciała sobie zaprzątać głowy oczywistymi faktami. Nie wiedziała kim jest, nie znała swoich rodziców, nie wiedziała co ma robić. Po chwili w pokoju zrobiło się ciemno, jedyne światło dawał mały promyk ognia palący się przy drzwiach.
Dziewczyna podniosła się i usiadła, z zaciekawieniem spojrzała na podłogę. Płomyk zdawał się rosnąć, a ogień przybliżać do niej. Nagle cała sala płonęła, a ona pochłaniała całą energię. Z jej rąk wydostawały się płomienie. Machnęła ręką, a nagle płomienie zaczęły gasnąć, machnęła drugi raz, a one rozrosły się większe.
Zdumiona tym co potrafi zaczęła bacznie obserwować płomień. Po chwili zaczęła się nim bawić. Zastanawiające było to, że płomień nie trawił pokoju, tak jakby pomieszczenie było na to odporne. A może to ona umiała go kontrolować, o czym nie wiedziała wcześniej. Jej włosy znowu przybrały ognistą barwę, a oczy poczarniały od widoku jasności dawanej przez płomienie.
Dziewczyna po chwili wstała, aby dobrze przyjrzeć się całemu zajściu. Nie działała jak wtedy w magazynie, szybko paląc wszystko i wszystkich. Teraz powoli kontrolowała płomienie, stając po środku nich i płonąc. Płonąc od środka, tak jakby każda jej część pragnęła tego ciepła. Była pewna, że "ta strona" jest o wiele kojąca, pomagająca zrozumieć sama siebie. Nie wiedziała jakie daje to konsekwencje.
Kiedy zacznie wykorzystywać swoje zdolności, to oni zaczną wykorzystywać ją. Nie chciała być tylko bronią, zabawką, chciała być kimś więcej. Czuła ukojenie, gdy płomienie wspinały się po jej rękach, do szyi. Jej umysł był spokojny, a ona zadowolona. Chodź raz czuła się wolna. Nie podlegająca nikomu, nie musząca się tłumaczyć. Mogła więcej niż zwykły człowiek. Ale czy tego chciała? Jej serce pragnęło być osobą, którą już nie mogła być. Lecz jej rozum przegłuszał serce, krzycząc, że właśnie tego zawsze chciała, że chciała wygranej.
Jednak nie trwało to długo. Nagle cały płomień zgasł, a za nią pojawiła się tajemnicza postać. Denerys stanęła nieruchomo, trzymając ręce przy sobie, postać przybliżyła się do niej i po chwili przemówiła:
- Witaj diablico.
Fajne, fajne czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję *-*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń